Koli vrodiłasie moja sestra, to vjadomo, mniê ne raz prychodiłosie jijiê pilnovati. Pryvezli jijiê zo špitala zaraz po Velikodni. Ja chodiła velmi złôsna i naduta, bo na praznik ne było v chati navet kusočka tiêsta — baba ne vmiêła napečy takoho dobroho, jak mama. Ono pirôh i pirôh. A koli pobačyła štoś takoje małoje, šče trochu pomorščane, to podumała sobiê, što paskudniêjšoji sestrê vže ne mohli mniê vybrati. Na počatku vona tôlko jiêła i spała. Mama ne miêła z joju bôlšych problemuv. I z kažnym dniom sestra chorôščała. Posli, koli vona trochu pudrosła, a mama ne miêła času joju zajmatisie, siête prypało mniê.
Ale pokôl šče do toho, to prychodili baby v odviêdki, znakomy i neznakomy tiotki, prynosili štoś dla Ani, jakijeś spjoški, kaftaniki, jakojeś tiêsto, bo do małoho ditiata ne można iti z pustymi rukami. Ja dostavała čykolady abo cukierki. Sołodkie žycie. I vsiê jak odin strašyli mene, što teper baťki vže ne budut mene lubiti, ono sestru. I po pravdi kažučy, to ja stała bojatisie, choč tato z mamoju hovoryli, što to zovsiêm nepravda, što baťki lublat usiê svojiê diêti. Ale, vjadomo-to, znelubjat i šče komu oddadut?
Ja dumała, što jak prybude druhie ditia, to bude veseliêj. A tutaj ono roboty bôlš dojšło. Najperuč stali mene posyłati rano, zaraz po šostuj hodini, po chliêb, bułki i mołoko. Tak što poka ja pujšła do škoły, musiła zrobiti zakupy. A potum, koli vernułasie i odrobiła lekcji, musiła pilnovati Aniu, bo mama to pranie robiła, to porosiatka i kury išła kormiti (tak, tak, u nas use byli i kury, i para paršučkôv). Gugała ja do jijiê, zabavlała, a časom to naveť i kołychanki spivała.
Luli, luli luli
Čužym diêtiam duli,
A našomu kołacê,
Kob spało vdeń i vnočê.
Albo:
Kołychali mene chłopci
To v kołysci, to v korobci,
A ja spati ne chotiêła,
Po korobci drapotiêła.
A potum:
Kote bury, kote sivy, kote vołochaty,
Čoho chodiš, čoho błudiš u nas koło chaty,
Oj, ty kote, ne idi,
Nam Anusi ne budi.
I šče:
Liêz kôt čerez płôt,
Obder jajcia i žyvôt.
Kôški joho škodovali,
Medom jajcia šmarovali.
A baba Jaryna smijałasie i pytała, čy ja chorôščych piseń ne znaju. Tohdy ja začynała inšu:
Hop-čyk barančyk,
Šapka na kułočku,
Prodav baťko nahavici,
A mati soročku.
A mama šče naučyła mene inšych:
Dana ž moja dana, ne pujdu za pana,
Tôlko pujdu za Daniła, to ne budu nic robiła.
Danił bude jhrati,
A ja tanciovati.
Abo:
Luli, luli, luli, pryletiêli kury,
Stali sokotati, što Anusi dati.
Dali by pončôški, nepomyty nôžki,
Dali b čerevički, nôžki nevelički.
I ja sidiêła, spivała i často było tak, što sama zasynała, a Ania ležała i zanic ne chotiêła spati.
Tam u kłuni dva kapłuny mołotili žyto,
Na hulici dviê kuryci do mlina chodili.
Mucha mele, mucha mele, komar vodu nosit,
A małoje mušeniatko tiêstečka jich prosit.
Pomniu, jak odnoho dnia ja vernułasie zo škoły, a mama mniê skazała, što Ania počała choditi. I pravda, sestra tapała od łôžečka do mojich vytiahnutych ruk. I pomniu, što jak vpała i môcno vdyryłasie, to mniê było jijiê velmi škoda, pokôl na mene ne nakryčali, što to moja vina — niby kiepśko pilnuju.
A potum ja svoju sestru voziła v voziku, a vona vsiêm znakomym i neznakomym kłaniałasie i hovoryła: dzień dobry. A lude jak to lude, odny odkazuvali, inšy vyračuvali očy i išli daliêj. A mniê od toho ne raz smijatisie chotiêłoś.
Moja Ania odkryła koliś v sobiê malarśki talent. Ułaziła pud stôł i rysovała na stiniê domiki, sotni domikuv. Mama akurat vytapetovała našu chatu, a vona tyje domiki... Bože, jak mama kryčała! Zalipiła mama Aniny malunki, ale po jakômś časi sestra znajšła karandaš i znov zamalovała ciêłu stinu. Nu, domikami, a jak že ž inakš!
Chvatiło jôj skazati, kob ničoho baťkam ne hovoryła, to jak ono my pryjiêchali dodomu, vona peršym dołhom povidomlała: mamo, a Halinka toje... Nu, nervovała vona mene velmi často.
Ale pravdu kažučy, to z kažnym dniom ja jijiê lubiła štoraz bôlš. Nechaj no chto poprobuvav by skazati, što vona nehoža albo štoś podôbne! Oho! Tohdy treba było mene pobačyti, jak kryču, što naša Ania to najchorôšča na sviêti i što toj chtoś na ničôm ne znajetsie i tak daliêj. I tak zostałosie do diś.
Koli ja vže studyjovała v Varšavi, to kupiła jôj na odnu Koladu końki. Ja dobre viêdała, što vona davno ob siêtum maryła. Nikoli ne zabudu slozuv v jeji očach i velikoho ščastia. Ale ž po toje majetsie starêjšy sestry, čy ž niê?