Urodiłasie ja v Knorozach na pecê. Tak prynajmi rozkazuvała mniê mama. Baba Jaryna, mamina mama, use pudsmichałasie, što mniê velmi spišałosie, bo ja naveť ne dała mami korôv podojiti. Nu bo i pravda, čoho ž pchatisie tak rano na sviêt, u pjať časôv? Po dvoch nedilach pryjiêchav po nas tato i zabrav do Ploskuv, do svojich baťkôv. I tam začalisie narady, jak že ž mene nazvati. Mama velmi chotiêła nazvati Zosieju. Ne viêdaju, čom jôj siête imje podobałosie, može tomu, što jeji chryščona dočka tak nazyvałasie, ale tak to vže byvaje – štoś nam podobajetsie i vsio.
— Mania, chaj bude Mania — poprobuvała provesti svoju liniju baba Loksa. — I Marusioju možna było b nazyvati, i Manioju, i Maryjoju — tłumačyła mniê, koli ja vže była bôlša i koje-što ponimała.
Ale mama ne chotiêła, bo para chatôv od nas žyła odna Mania, što miêła ne zusiêm po poradku v hołoviê. Mami prosto podumałosie, što i ja mohu byti takaja sama. I budut mene durnoju Mancioju obzyvati.
— Žadnoji Mani ne bude! — oburyłasie mama. — Ja ne choču!
— Tož to choroše imje — złôsno dovodiła baba. — Što tobiê v jôm ne podobajetsie? Ne bude i ne bude! Mania i vsio! Marusiečka! Tak hože!
— I čuť za łoby ne vzialisie našy baby — rozkazuvav mniê ne odin raz tato. — Ja vže dumav, što prydetsie rozdilati. A diêd sidiêv koło stinôvki, kuryv paperosa i tôlko smijavsie pud nosom.
— Zosia maje byti! Poprobuj ono zapisati Manioju! — kazała mama do baťka, kotory same zbiravsie jechati do Chrabołôv, kob mene zapisati i pryvezti metryku.
Tato siêv na rover i pojiêchav. Pravdu kažučy, to jomu ne podobałosie žadne z siêtych imen, kotory proponowali mama z baboju. Za tych para kilometruv vôn prydumav štoś zusiêm inše. Postanoviv, što ne bude ni Mani, ni Soni. Baby trochu pokryčat i vsio. Bo bude papiêr i nichto na siête ničoho ne poradit. I tak zrobiv. Zapisav mene Halinoju.
Skôl jomu takoje pryjšło do hołovy, vôn nikoli mniê ne skazav. Bo jak było z mojeju sestroju, to ja dokładno pomniu, ja była vže velika, vôsim liêt miêła, nu, napevno siêm z połovinoju. Tato pryjšov i zapytavsie mene, čy bude Ania čy Hania? Ja dobre znała, čom akurat takije imena pryjšli jomu do hołovy. U televiziji same pokazuvali film Czterej pancerni i pies, i byv akurat toj odcinok, u jakôm Grigorij ne môh zdecydovatisie, kotoru z blizniat vybrati – Aniu čy Haniu. Ja, złôsna na ciêły šviêt, što ne vrodivsie mniê brat, i to staršy, vybrała Aniu, ne bačyvšy po pravdi žadnoji raznici pomiž dvoma siêtymi imenami.
Nu, ale voročajučysie do mene...
Tato pryjiêchav dochaty i podav mami moju metryku. Mama podiviłasie, pročytała i až pokrutiła hołovoju.
— Čy ž ty, Pieťka, zdurêv? A čom tut napisane, što vona dočka Jana? To ž ja jijiê maju ne z testiom, ono z toboju!
— Nu, što ty?! — tato vyrvav metryku z maminych ruk.
A tam jak vôł stojało: córka Jana. Tato, ničoho vže bôlš ne kažučy, siêv znov na rover i pojiêchav nazad do Chrabołôv.
— Tam ja poradočno operdoliv tuju užendničku, u kotoroji v pokoji, koli vypisuvała tvoju metryku, sidiêło dwoch facetuv, i vona z jimi chachotała — rozkazuvav mniê tato mnôho liêt puzniêj. — Vona perekresliła Jan i vpisała Piotr. Tohdy to najiêzdivsie jak durny. Seredina hrudnia, zimno jak cholera, a ja na roverovi... Ech! Dobre, što same była odliha, to prynajmi sniêh rozstav.
Baba vsio-taki ne pohodiłasie z tym, što mene ne ochrystili tak, jak vona chotiêła, i nazyvała mene ne Halinkoju, a Haliênkoju, što dovodiło moju mamu do strašnoji nervaciji.
— To vy zviête jijiê Galoju — poradiła mojôj mami hospodynia, u kotoroji my tohdy žyli, uže v Biêlśku.
Mama pohovoryła z tatom i, pravda, stali mene nazyvati Galoju. Ale na moju babu Loksu ne było môcnych. Vona daliêj zvała mene Haliênkoju albo Haloju, jak jôj zavinuło. A mama nadaliêj nervovałasie.
Ja sama často prosiła babu, kob nazyvała mene Halinkoju, ale vona nijak ne dałasie perekonati. A sama ž dobre znała, jak to je, bo ne lubiła, jak jijiê nazyvali Loksoju. Moja baba napravdu nazyvałasie Aleksandra, a Loksoju jijiê nazvali v biêženstvi, u Rosiêji. I tak vže zostałosie do kuncia žycia.
A ja sama, koli pudrosła, odnoho dnia skazała i baťkam, i koležankam, što ne choču byti žadnoju Galoju, bo maju velmi choroše imje Halinka i choču teper, kob vsiê mene tak nazyvali. Jak zadumała, tak i vsio proveła. Koli chtoś nazyvav mene Galoju, ja naohuł ne odzyvałasie. Ja była velmi vperta i konsekventna. I takim sposobom do diś ja je Halina, a dla nekotorych to j Halinka. I mušu pryznatisie, što svoje imje ja velmi lubiła i lublu, ne zhadujučy dvoch epizoduv u mojôm žyci, koli raz chotiêła byti Edytoju (same Klosa ohladała) a druhi raz — Monikoju (pevno, jakujuś knižku pročytała). Dobre, tatu, ty vydumav, jiêdučy roverom do Chrabołôv!
Praha, 15 kviêtnia 2016
P.S. A tuju metryku z perekreślanym Janom maju do diś.