„Čom ne po-svojomu?” to książka, która około czterech lat temu zainaugurowała bibliotekę w tym serwisie. W owym czasie drukowany nakład publikacji powoli chylił się ku wyczerpaniu, więc postanowiliśmy „uwolnić” stricte gramatyczną część materiału do swobodnego pobierania przez wszystkich zainteresowanych. Dzisiaj, gdy książka papierowa wyczerpała się, zamieszczamy ją ponownie, ale tym razem w pełnej już formie — od deski do deski, jak kiedyś mówiono.
Żaden język nie wchodzi człowiekowi do głowy samoczynnie, bez wysiłku — ani angielski, ani estoński, ani jakikolwiek inny. Co więcej, nawet opanowanie przez ludzi ich języków ojczystych w stopniu poprawnym wymaga lat nauki w szkole. Co więc można powiedzieć o naszym języku ojczystym — pudlaśkuj movi, — którego nikt nie nauczał nas w szkole ani minuty? Niewątpliwie jedno: pokolenia naszych przodków zdołały przekazać go nam wyłącznie za pomocą tradycji mówionej. Ta tradycja osiągnęła jednak kres swoich możliwości. W poszukiwaniu chociażby pracy od kilku dziesięcioleci nieustannie zmieniamy miejsca swojego zamieszkania, migrujemy, wtapiamy się i rozpraszamy w obcych społecznościach, w taki lub inny sposób izolujemy się od spójnego niegdyś areału naszego języka i dziedzictwa kulturowego. W naszym życiu codziennym owego areału już nie odczuwamy, coraz mniej mamy także okazji do spontanicznych rozmów w języku ojczystym poza kręgiem własnej rodziny...
Książka „Čom ne po-svojomu?” to próba wyznaczenia nowego podejścia (a może i paradygmatu) do zachowania i rozwijania naszego dziedzictwa w warunkach ukształtowanych przez cywilizację informacyjno-technologiczną. Albo podejmiemy wysiłek — zdaje się mówić autor — i zestandaryzujemy nasze „rodzinne języki ojczyste” do jednego [mikro]języka literackiego, po czym dźwigniemy go z zaniedbania poprzez wprowadzenie do mediów i kultury, albo... pod coraz grubszą warstwą odświętnej nostalgii całkowicie pogrzebiemy być może najcenniejszą część dziedzictwa i własnej tożsamości.