Олэксій Дыковыцькый, „Оньдэ”; Варшава 2021; 416 старонак. Моўная рэдакцыя: Валярына Кустава. Тэхнічная рэдакцыя: Уладзімер Міхневіч.
Mało chto diś, musit, viêdaje, što v majovi 1918 roku Sekretaryjat Rady Biłoruśkoji Narodnoji Respubliki (tak zvavsie urad toji efemeryčnoji i korotkotryvałoji deržavy) postanoviv finansovati vydavanie gazet u kilkoch biłoruśkich miêstach, i sered tych miêstuv byv Pinśk na Poliêsi zo spicijalnoju pôznakoju v postanovi, što tamtejša gazeta maje drukovatisie na „pinčućkuj movi”. Zrozumiêło, ničoho praktyčnoho z toji paperovoji postanovy ne vyjšło, bo v kirovnictva BNR ne chvatało ni hrošy, ni času, ni administracijnoho vpłyvu — uže v hrudniovi 1918 roku urad BNR byv zmušany bolševikami vyjichati z Minśka do Vilni, potum do Hrodna, a puzniêj naohuł stav emigrantom. Ale sam fakt siêtoji postanovy krasomôvny — sto liêt tomu sviêtły lude v Biłorusi rozumiêli, što v Pinśku hovorat inačej, čym u ostatniuj Biłorusi, i tomu gazeta tam povinna vychoditi na „pinčućkuj movi”.
Z toho času minuło ciêłe stoliêtie, na protiahu kotoroho v Biłorusi tak i ne vydali ničoho na „pinčućkuj movi”. I tôlko pud kuneć 2021 roku v Varšavi vyjšła knižka „Ońde” Oleksiêja Dikovićkoho, i vsiê my narešti otrymali šansu pobačyti, jak vyhladaje drukovana „pinčućka mova”.
Oleksiêj Dikovićki (nar. 1973, Pinśk) — biłoruśki žurnalist, teper žyve v Varšavi, de praciuje na telekanali „Biełsat” jak kirovnik redakciji informacijnych programuv. Velmi cikava „peredhistoryja” napisania knižki „Ońde”, kotoru Oleksiêj rozkazav vo vstupi do knižki („Слова ад аўтара”) i potum zhaduvav na vstrêčach pudčas prezentaciji knižki i v rozmovach z žurnalistami. Korotko perekažu siêtu „peredhistoryju”, bo vona, tak skazati, „archetypova” dla literatury na mało viêdomych (mikro)movach i velmi istôtna dla toho, što choču napisati daliêj.
Oleksiêj narodivsie v Pinśku, ale baťki oddali joho na vychovanie didam u vjosku Miêstkovičy pud Pinśkom. Tam do siomoho roku Oleksiêj hovoryv z didami vyłučno na poliêskuj hovôrci. Značyt, „pinčućka mova” była joho peršoju movoju i dokładno tym, što nazyvajut rôdnoju movoju — bo rôdna mova to same taja, na kotoruj z ditiatom hovorat od narodženia joho vychovateli (najčastiêj mati z baťkom, ale časom zdarajetsie, što i didy). Koli Oleksiêja v siêm liêt oddali do rosijśkomovnoji škoły v Pinśku, to vôn tam byv odinym ditiatom, kotore ne hovoryło po-rosijśki. Potum, zrozumiêło, Oleksiêj naučyvsie i rosijśkoji movy, i biłoruśkoji, nu a „svoja mova” v miêsti pryzabyłasie, schovałasie kudyś u temny zakutki pameti. Vertanie Oleksiêja do poliêskoji movy odbyłosie dovoli nespodiêvano, koli zachvorêła i vmerła joho mati, i vôn pojiêchav do Miêstkovičuv, de po smerti didôv žyli-dožyvali joho baťki-pensijonery. Oleksiêj provjôv tam kilka tyžniuv i znov počuv „pinčućku movu” v jeji naturalnum seredoviščy. Siête začepiło v jôm davno zabytu duchovnu strunu. Zacytujmo samoho Oleksiêja:
Uražany zusim inšym, unikalnym kosmasam hetaha miesca, sposabam myśleńnia tutejšych, rodnych mnie ludziej, ja, pa žurnalisckaj zvyčcy, pačaŭ zanatoŭvać ichnyja raspoviedy, styl pavodzinaŭ, razvažańni... Viarnuŭšysia da svajho, mituślivaha i chutkaha, ale zvykłaha rytmu žyćcia, raptam adčuŭ, što sumuju pa tym, paleskim... Tady vyrašyŭ: treba, prynamsi, apisać toje, što pabačyŭ i adčuŭ. Na jakoj movie? Naturalna — pa-biełarusku, bo hetaj movaj, akramia polskaj, pieradusim karystajusia šmat hadoŭ i ŭ chacie, i na pracy, heta jaje ŭ časie pierapisu nazvaŭ rodnaj. Ale tut raptam — bac! — i brakuje słovaŭ, a kali navat staje, dyk usio razam hučyć niejak nia tak: štučnyja hetyja słovy i repliki z vusnaŭ hetych ludziej pa-biełarusku nu nijak nie hučać. Nie pasujuć. Tym bolej pa-rusku, ci pa-polsku... Tady vyjście adno — pa-palesku, po-našomu. Tak, jak tutejšyja kazali.
Davajte teper, bez oddychu, ja zacytuju vam šče dvoch autoruv, kotory hovorat pro svoju motyvaciju pisati po-svojomu, to značyt, na movi, kotoru do siêtoho času mnôho chto v nas ne vvažaje movoju naohuł, ne kažučy vže pro toje, kob pryznatisie, što takoju movoju vony hovoryli z baťkami i didami.
Halina Maksimjuk u poslisłovi do svojiê knižki „Biêlśk, Knorozy, Ploski (i inšy vjoski)”:
W trakcie pisania stało się coś dziwnego. Zapisałam jedną historyjkę, drugą, trzecią, i nagle wspomnień zaczęło przybywać, wszystko zaczęło powracać, jak gdyby taśma z filmem przewijała się do tyłu. Wystarczyło mi popatrzeć na jakieś stare zdjęcie, usłyszeć jakieś słowo po-svojomu, rzucone od niechcenia przez kogoś z rodziny, by obudzić ukryte w sobie wspomnienia. I w tym natłoku obrazów zrozumiałam, że swoich wspomnień z dzieciństwa nie zdołam zapisać innym językiem. Bo w innym języku nie byłyby one moje, nie byłyby autentyczne. Przyznaję, że potem próbowałam przetłumaczyć niektóre historyjki na polski, ale nie brzmiały one tak, jak oczekiwałam. Traciły w tłumaczeniu tak wiele, że postanowiłam poprzestać na wersji oryginalnej.
Viktor Stachvijuk u rozmovi pro autobijografičnu knižku „Podych temry” (Czasopis, červeń 2022):
Koli hovoryti pro samoho sebe, to trudno, kob ja pro sebe pisav po-pôlśku čy na biłoruśkuj literaturnuj movi, čy po-ruśku, jak tože môh by, bo ž ja były profesijonał-rusycyst. Trudno pisati pro samoho sebe na movi inšuj niž taja, što sidit u mozgach, u samôm tobiê od tvoho narodženia, bo jak tôlko ty odpluščyv očy, to odrazu čuv, jak do tebe hovoryli po-svojomu. Ponimav ty toje hovorênie čy niê, ale słova vchodili v tebe, obsiadali v tobiê i žyli v tobiê. Koli ja žyv u Čenstochovi, de ne było z kim pohovoryti po-svojomu, to pered snom ja dumav po-svojomu. To jak ja môh pisati „Podych temry” na inšuj movy niž svoja?
U siêtych troch vykazuvaniach je ciêła pryhoršča javnych i skrytych tezuv i navodok, kažna z kotorych mohła b posłužyti jak zychôdny punkt dla socijolingvistyčnoho dosliêduvania. Ja ode zvernu vvahu tôlko na odnu rêč, pro istôtnosť jakoji dla našoho Pudlaša starajusie hovoryti publično vže bez małoho dvadceť liêt. U našuj kulturno-movnuj sytuaciji neveličkoji nacijonalnoji menšosti, pryrêčanoji na nevmôlne odmiranie, možna postaratisie zapuniti siêtu smerť, odklikajučysie do autentyčnoji movy menšosti, kotora šče žyve (abo žyła do nedavnioho času) u simjiê. U siêmjach na Biêlščyni i Hajnuvščyni autentyčnoju peršoju movoju je (abo była) pudlaśka hovôrka, a tomu literaturna biłoruśka mova tam uže ničoho ne zapuniaje i na ništo kulturno značne ne praciuje — bo, jak kaže pro takuju sytuaciju Oleksiêj Dikovićki, štučnyja hetyja słovy i repliki z vusnaŭ hetych ludziej pa-biełarusku nu nijak nie hučać.
„Ońde” Oleksiêja Dikovićkoho to choroše oformlany i solidno vydany tom prozy i viêršuv na rôdnuj poliêśkuj hovôrci autora, zapisanuj, poniatno, kiryličnoju azbukoju, do kotoroji pryvykli lude v Biłorusi. Postanovivšy zacytovati na zakunčenie dva kuski z knižki, kob zaochvotiti nekotorych do nabytia siêtoho vydania, ja perevernuv teksty na łacinśku transliteraciju, bo v nas lude naohuł pryvykli do łacinśkoho alfabetu, a od kiryličnoho vže naohuł odvykli abo i nikoli ne sprobuvali pryvykati.
O-to vam typovy prykład prozy Dikovićkoho z peršoji častki knižki pud nazvoju „Nymavisty ščo. Polisky bajky”:
Najistysa i napitysa, Aloša, heto ne sviato. Nu, skažemo, ne same heto hłavne. Može, kołyś, v tiažke vremja, važne buło, bo tulko na sviato muh čołovik jake smakottie zjisty, čoho na ščodeń ne buło. A zare ońde vse je, ono hrošy davaj. Tak ščo zjisty i vypyty počti ščo každyj može. Druhe diło — inačej na ludynu blizku podyvytysa, podumaty pro jiji i — vsmychnutysa. Ja nide čuv, ščo v nas ludy mało vsmychajutsa. Sohłasnyj ty, tak vono je? Nu, a de tam, kob inačej — taku žyzń prožyły, ščo ne do smichu buło. Tomu koły sviato vže prychodyť, to treba choť vsmychnutysa do ludej, ščo navkoło. Prosto, bez dajpryčyny. I kob ne dumały ludy, jak v nas často buvaje, ščo jak vsmychajetsa chto ot tak sobi, to može dyvak čy ščo. Heto ž ne tiažko. Može, veselij žytemo tohdi. Kažuť že ludy: kob dovho žyty, treba vsich lubity!
Viêršyki v knižci „Ońde” napisany v podôbnuj „narodnuj” maniêry — jak by jich hovoryv polišuk, siedačy na łavočci koło svojoji chaty. Ne vsiê vony, možlivo, mohut pryjti dospodoby amatoram spuvčasnoji poeziji, ale je sered jich velmi hožy i sercieščymlivy, jak siêty-o:
Słezu tvoju pudchoplu, złovlu,
Poka doletyť do pudłohy,
Sum tvuj załpom v sebe perellu,
Choť by sam ne vstrymavsa na nohach.
I hore tvoje nechaj stane mojim,
Mni — žurba, a tobi bude vsmiška,
Kažeš — chopiť joho na dvojich?
Vse voźmu, bez pytań łyšnich!
Tvuj bul i tuhu proklatu
Perekinu sobi na płečy,
Ne chvalujsa, šče zdužaju vziaty,
Mene ž radosť tvoja łečyt.
I koły budeš v nebi łetity
Volno vže, bo bez kłopotu, hora,
To pušły mni odtul svitu,
Kob kupavsa v jomu, jak v mory.
Kob i ja muh očystytyś cełyj
Od toho, ščo do zemli prybyło,
Połetym tohdi razom smieło,
I na vse tohdi chvatyt nam syły.